Intensywny rok

2023 zacząłem na Borneo (tu film) a skończyłem w Australii. Zagłosować przed wyjazdem zdążyłem i wracam wkrótce do nowej ojczyzny, gdzie właśnie sprząta się bałagan i wyplenia cwaniactwo oraz złodziejstwo, więc póki co przestałem myśleć o emigracji.

To co udało się zrobić:

  • Badania nad włochatką w Sudetach i na Pomorzu, poszukiwania dzięcioła trójpalczastego i siwerniaka na Śnieżniku.
  • Żuraw na Lubelszczyźnie, działania ochronne i współpraca z Fundacja dla Przyrody z Lublina układająca się idealnie. Tam też Festiwal Przyrody w maju.
  • Pożegnałem się z Hyundaiem Santa Fe, a właściwie on ze mną, bo już nie dawał rady. Chyba pierwszy raz w życiu zakręciła mi się łezka w oku za odjeżdżającą furą. Przejechałem nim ponad 250 tys. km.
  • Wyprawa rowerowa 7Rivers, w 7 dni 700 km z Lublina do Wilna, które obchodziło 700 lat od założenia. Każdego dnia rano dodatkowo zajęcia z dzieciakami w szkołach o wodzie i ptakach. Genialny pomysł Adama, świetnego kompana podróży.
  • Zjazdem członków OTOP w Rogowie zakończyłem przygodę z zarządem. Mocno trzymam kciuki za OTOP, a właściwie za przyrodę i wspaniałych ludzi, którzy tam działają.
  • Dużo terenu, roweru, strzelania z łuku, fotografowania, filmowania, słuchania muzyki, czytania, ale głównie artykułów naukowych. W bazie nagrań xeno-canto przekroczyłem 2.5 tys. Zbyt mało kajaków, choć kilka razy się zdarzyło. W sumie nieważne ile. Ważne, że się człowiek spełniał.
  • Wiedzę na temat ptaków w Sudetach przelałem na tablice informacyjne na Śnieżniku (na szczycie w wieży, ale chyba nigdy nie zobaczę, bo nie planuję wejścia z powodów światopoglądowych) oraz w Górach Stołowych (Kręgielny Trakt w Parku Narodowym).
  • Koncertów kilka małych, z dużym, wyjątkowo superaśnym tj. Depeche Mode w Pradze. 
  1.  Teren. (1)  Zostałem zaproszony do sympatycznego teamu inwentaryzującego sóweczki w Puszczy Noteckiej i Puszczy Nad Gwdą. Przydzielony mi obszar leżał w północnej części P. Noteckiej. Znałem te lasy z przeszłości. Gdy kończyłem SP przeszedłem je w ramach harcerskiego obozu wędrownego (bagaże woził nam Żuk), a kiedy zbliżał się koniec studiów przedreptałem całe z zachodu na wschód. Niestety lasy mocno się zmieniły, głównie przez obniżenie wieku rębnego sosny oraz drapieżne pozyskanie na eksport. Całą robotę przejęły harvestery, więc ciężko o jakiś w miarę naturalny fragment, gdzie włochatki czy sóweczki miałyby wszystko, co im potrzeba do życia.  (2) Skończyliśmy inwentaryzację ptaków w Lasach Sobiborskich i Dolinie Wieprza. Doświadczenie ogromne a poza tym zobaczyłem jak różne mogą być krajowe RDOS-ie. Od mało profesjonalnego i przyjaznego lubelskiego postaram się trzymać z daleka. (3) Z Fundacją dla Przyrody szukaliśmy żurawi na Polesiu. Z nadajnikami latają obecnie 3 żurawie (strona fb), więc obecnie przyglądamy się ich losom. Powiesiliśmy też sporo koszy w Poleskim Parku Narodowym dla puchacza oraz puszczyka mszarnego, który, choć pojawił się tutaj dopiero raz, to być może właśnie nie zostaje tu na dłużej ze względu na deficyt odpowiednich gniazd. (4) Poza tym: liczenia na Śnieżniku w ramach Monitoringu Ptaków Gór, włochatki w PN Gór Stołowych i krótki pobyt na obozie Bukówka u stóp Karkonoszy. Gdybym miał wymienić najważniejsze z mojego punktu obserwacje, będą to z pewnością: słonka przenosząca pisklęta (tu o tym piszę), wyszukane gniazdo puszczyka mszarnego oraz obserwacja i rejestracja video długiego pojedynku dwóch dudków (udostępniam wrótce).
  2.  Kameralnie. Nie prowadzę ptasiej life list, ale podliczam za to znalezione samodzielnie gniazda krajowych gatunków, których obecnie mam w kolekcji 166. W tym roku doszły: cyraneczka, słowik szary i puszczyk mszarny. Przy tym ostatnim, dzięki kamerze zamontowanej przez Fundację dla Przyrody z Lublina, mogliśmy podglądać ptaki online (tu np. relacja na żywo i spotkanie z ekspertem). W Ornitho.pl wprowadziłem w sumie ponad 2 tys. rekordów. Dorzucam też w miarę regularnie filmy na własny kanał YouTube i do bazy eBird. Doszło 5 publikacji (w sumie 127), w tym o pierwszym gnieździe karliczki w Polsce po ponad 100 latach, choć istnieją mocne przesłanki, że może być to w ogóle pierwsze znalezisko krajowe. Od chwili zlikwidowania pracowni naukowej w PNGS „publicystyka” ociera się właściwie o hobby, bo nikt mnie już z punktów nie rozlicza, rzadko kiedy też dostaję za to jakąś prowizję. Wyznaję jednak zasadę, że po to chodzisz w teren i prowadzisz badania, żeby potem o tym napisać. Tym niemniej mam nieco twórczego luzu i nie muszę się starać, by wysyłać publikacje często i gęsto oraz do czasopism punktowanych wysoko, co jest zmorą naukowców. W końcu najlepsze prace wymagają czasu i wieloletniego zaangażowania.
  3.  Nagrania audio. Nagrywanie głosów przyrody traktuję hobbistycznie, choć często ociera się ono o moją profesję. Ten rok na xeno-canto zamknąłem liczbą 2193 nagrań 244 gatunków, w sumie 38,5 godzin. Najwięcej w bibliotece mam nagrań włochatek (92), uszatek błotnych (83) i dzięciołów czarnych (67). Tutaj wrzucam i szerzej opisuję ciekawsze nagrania, nie tylko ptaków.
  4.  Zjazdy. Nareszcie po pandemii wracamy do normalności także pod kątem spotkań. Odbyła się pierwsza edycja Festiwalu Przyrody w Lublinie, gdzie opowiadałem o drapieżnej naturze sów. Bombą dla wszystkich były diaporamy Grzesia Leśniewskiego z towarzyszeniem na żywo grającej grupy DesOrinet do kompozycji obecnego na widowni Michał Lorenca. Wydarzenie rewelacyjnie dopięte i mam nadzieję stanie się cykliczne. Uczestniczyłem też po latach w zjeździe Czeskiego Tow. Ornitologicznego w Mikulovie. Tym razem z mocnym, ukraińskim akcentem.
  5.  Film. Jako pomoc terenowa i konsultant naukowy brałem udział przy realizacji filmu „Nature Woodpeckers The Hole Story„, dla amerykańskiej telewizji publicznej, w reżyserii Ann Johnson Prum. Moja działka dotyczyła dzięcioła czarnego. Powstał z tego prawdziwy majstersztyk, którego wciąż nie mogę się „naoglądać”.
  6.  Muzyka. (1) Spotify wskazał, że najczęściej słuchanym przeze mnie utworem w mijającym roku był Rook grupy Shearwater. Nigdy bym nie zgadł, ale rzeczywiście brzmiał często. Generalnie cała pierwsza piątka warta uwagi (fot. niżej). Ulubioną artystką podobnie jak w ub. roku była PJ Harvey, po niej Archive i Bluszcz. Wygląda na to, że jestem jej zagorzałym fanem 🙂 (2) W teatrze muzycznym Capitol we Wrocławiu obejrzałem w tym roku 5 przedstawień. Trudno wyróżnić któreś bardziej czy mniej, ale gorąco muszę polecić  „Mock. Czarna burleska” i „Priscilla, Królowa Pustyni. Musical”. (3) Z koncertów: Radek, Poniedzielski i w końcu po raz pierwszy Stare Dobre Małżeństwo. Występ wyczekiwany przez życie całe, bo w końcu człowiek się na SDM wychował a stary repertuar do wierszy Stachury zna na pamięć.
  7.  Podróże. Dwukrotnie w tym roku odwiedziłem Sycylię, jej wschodnią i zachodnią rubież. Oczywiście wielokrotnie Czechy, które kryją ogrom atrakcji. Trudno się nasycić.
  8.  Spływy. W tym roku raptem cztery wodowania: na Bobrze, Baryczy, rz. Miała w P. Noteckiej oraz Zb. Nyskim.

Co mógłbym sobie obiecać na 2023 rok? Chciałbym częściej mieć w rękach szkicownik i gitarę. Tropikalna wyprawa w planach. Resztę pragnień i postanowień o dziwo spełniam na bieżąco.

Śledź mnie na: facebookistagram
albo ja będę śledził Ciebie!