Przyrodnik na obczyźnie

Poniżej rozwijam temat, o którym napomknąłem we wcześniejszym wpisie „Nauka obywatelska dla przyrodnika” zainspirowany rozmową do podcastu „Brzmienie Świata z Lotu Drozda”, gdzie tematem wiodącym było 'ptaszenie’.

Podczas rozmowy z Pawłem z Brzmienia Świata z Lotu Drozda (#198 – O ornitologach, czułkach i duszkach), poruszyliśmy  temat aktywności przyrodnika, który wyrusza się na zagraniczne wojaże. Mówiliśmy o birdwatchingu (ptaszeniu), który według mnie może być dużo pożyteczniejszy, jeśli doda się do niego aktywność związaną z aplikacjami citizen-science. Dzięki nim nasze „odhaczanie” list (czyli stawianie ptaszków przy ptaszkach) może przybrać dużo sensowniejszy wymiar (tu też o tym). W rozmowie wspominałem też o ewentualnych badaniach własnych, przy okazji oddając przysługę nauce. Nie jest to jednak zawsze proste i możliwe. Wspominałem również o zbieraniu informacji o lęgach rzadkich ptaków, w nawiązaniu do mojego pobytu w Ekwadorze (tu ogólnie), gdzie z profesorem A. Dyrczem przyglądaliśmy się biologii lęgowej jednego z tamtejszych drozdków i kolibrów, o których wiedza była w tamtym momencie zerowa.

Gniazdo drozda szarogrzbietego z Ekwadoru, gdzie stwierdziliśmy po raz pierwszy dla tego rodzaju obecność pomocników. Gniazdo odwiedzało nawet dwóch pomagierów

Są też inne opcje. Możemy np. zdecydować się na liczenie ptaków (powierzchnia, transekt), jeśli w jakimś miejscu mamy pobyć nieco dłużej. Takie badania robiłem na puszczyku tygrysim, Strix albitarsis, w Ekwadorze (http://rmikusek.pl/ciccaba_albitarsis/). Jego zagęszczenie przy prawie 6 terytorialnych samcach na 1 km2, jest niemal niewyobrażalne, zważywszy na to, że mamy do czynienia z gatunkiem stojącym na szczycie drabiny troficznej. Podobne zagęszczenia stwierdzaliśmy np. dla kapturki w borach sosnowych na Czerwonym Bagnie. Teren w Ekwadorze był bardzo wymagający. Ale za tym idzie duży plus – niemożność spotkania człowieka w terenie. Ale warto też wspomnieć o innej formie pożytecznej aktywności na obczyźnie. Chodzi o pomoc w przy badaniach terenów, gatunków czy zjawisk słabo poznanych, we współpracy z lokalną organizacją czy naukowcami, którym brakuje rąk albo doświadczonych osób na miejscu, albo np. w ramach wspólnych eskapad w formie „pospolitego ruszenia”. Na tej zasadzie (1)w Hiszpanii pomagałem organizacji Cicuena Negra przy corocznej obserwacji migrujących ptaków w Cieśninie Gibraltarskiej (tego akurat doświadczyło sporo ludzi z Polski o ile wiem), (2)w Rumunii międzynarodową ekipą szukaliśmy orlików krzykliwych, by się przekonać, czy ważną ostoją dla nich jest Transylwania.

Szukamy orlików w Rumunii (2005 r.) ze Zdenkiem (obecnie szef czeskiego odpowiednika OTOP)

(3)Innego roku pomagałem w wyznaczaniu cennych ornitologicznie obszarów Natura 2000 w rumuńskich Karpatach (Rumuni, Węgrzy i Czesi). Liczyliśmy też ptaki migrujące jesienią przez Cieśninę Bosfor, które dały pojęcie jak wielkie mogą być populacje choćby orlika krzykliwego czy bociana czarnego na styku Europy i słabo zbadanej Azji. Dość specyficzna była wyprawa do Karelii, mająca na celu znalezienie lęgu błotniaka zbożowego, gdyż z danych wysyłanych z nadajnika wynikało, że samica przebywa nieustannie w lesie. Gniazdo okazało się być umieszczone w tajdze na ziemi, w borówkach, choć braliśmy pod uwagę nawet lęg nadrzewny. To tak trochę dla uzupełnienia moich wywodów w podkaście i nie tylko, ale też w ramach inspiracji dla tych, którzy planują wyjazdy zagraniczne „na ptaki”, by szerzej spojrzeli na swoją aktywność, która może dostarczyć nam dużo szerszą gamę satysfakcji.

 

Motyl wyciągnięty z czeluści nieoznaczonych zdjęć okazał się być wg iNaturalist Papilio polytes, nie tak znów rzadkim, który słynie z tego, że upodabnia się do niejadalnych motyli


Stwierdzone lęgi mogą zasilić kartotekę NestWatch pracującą pod Cornell Lab. Tu: lamparcik strojny, Pardalotus striatus z południa Australii

Śledź mnie na: facebookistagram
albo ja będę śledził Ciebie!