XX Zlot Rzeczpospolitej Ptasiej – Słońsk 31 VII 2020
XX Zlot Rzeczpospolitej Ptasiej – Słońsk 31 VII 2020
Długo trzeba było czekać, aby móc spotkać się z miłośnikami przyrody face to face na jakimkolwiek spędzie. Ostatnie spotkania przyrodników w jakich uczestniczyłem (i gdzie też miałem wystąpienia), miały miejsce półtora roku temu (Zjazd Ornitologów Śląska 29 II w Lewinie i Noc Sów w Turku 15 III 2020). Organizatorzy spotkania w Słońsku przeczekali, żeby nie robić spotkania online, I tak udało się przechytrzyć zarazę. Frekwencja dużo mniejsza niż zwykle, ale atmosfera ta sama. A może nawet lepsza, bo ze spotkania „odpustowego” zrobiło się bardzo kameralne. I był też czas na ognisko i pogaduchy w ogródku u Izy.
Na mojej trzeciej prezentacji w tym miejscu, mówiłem o uszatce błotnej. Wydawało mi się, że rzecz będzie prosta, bo przecież już wystąpienia o tej sowie głosiłem, więc nic tylko sięgnąć po gotowca. Ostatecznie ze starej wersji nie uchował się żaden slajd. W 2020 r. po 5-letniej przerwie uszatki zakotwiczyły się znów na Biebrzy, więc doszło sporo danych, a że zastosowaliśmy nowe techniki badawcze (telemetria i rejestratory) przybyło od groma nowych danych, które wciąż jeszcze obrabiam (w tym. 106 godzin nagrań fono… 🙁 ). Na spotkaniu mówiłem o zachowaniach tokowych, aktywności dobowej i głosach uszatki błotnej. Sporo ciekawych zachowań dla garstki szczęśliwców, które o ile wiem, nigdy jeszcze nie zostały sfilmowane i zaprezentowane. Sławek Niedźwiedzki opowiadał ciekawie o kolizajach ptaków ze szkłem na bazie wydawnictwa Fundacji Szklane Pułapki. Staszek Łubieński z kolei zabrał nas na wycieczkę po Warszawie. Nawet chyba jakby snuł o życiu w kopalni węgla kamiennego 300 m pod ziemią, to każdy by myślał, że opowiada o dżungli. Taki talent. Marta Majka Wiśniewska z kolei poruszyła temat wody w krajobrazie w powiązaniu z ociepleniem i tym, co wyprawia człowiek, by wody zabrakło nam prędzej.
Wciąż nie wiem ile dni tam trzeba być, żeby nasycić się miejscem. Może kiedyś uda mi się ta sztuka. W przeszłości tak bywało, gdy człowiek regularnie przyjeżdżał na obozy w latach 80. na jednej z wysp, gdzie chwytaliśmy siewkowce, jeszcze przed powstaniem Parku. Ich kierownikiem był Przemo Chylarecki, obecnie profesor PAN, również obecny na spotkaniu. Przypomniał mi jak wówczas trudno było mnie odkleić od lunety. Pamiętam, że nie mogłem się napatrzeć na ptaki z bliska. Wtedy też sporo rysowałem z natury. Takie początki.