Żurawie w PN Hortobagy.  Rekonesans z Fundacją dla Przyrody i Poleskim PN 10-13 X 2024

Krótki ale bardzo intensywny wypad na pusztę Wielkiej Równiny Węgierskiej w poszukiwaniu żurawi. Jeśli ma się odpowiednie towarzystwo to wyjazd może być i wesoły i merytoryczny.

Tak nasz wypad ornitologiczny opisaliśmy na stronie fb Fundacji dla Przyrody w ramach projektu „Wędrówki Lubelskich Żurawi” (nieco zmienione):

Za nami niezwykła przygoda, czyli wizyta w Parku Narodowym Hortobágy na Węgrzech. Podczas jesiennej wędrówki gromadzi się tu do 160 000-180 000 żurawi Grus grus, czyli 35% ich światowej populacji .
Jest to obecnie najważniejsze miejsce przystankowe tego gatunku. Trend jest silnie rosnący i jeszcze trzy dekady temu jesienią zatrzymywało się tu “zaledwie” kilka tysięcy ptaków.
● Podróż zajęła nam osiem godzin. Trasę Poleski PN – PN Hortobagy pokonaliśmy nieco wolniej niż nasze żurawie z nadajnikami GPS/GSM.
● Nadajniki wskazują kluczowe miejsca dla żurawi w Parku, co potwierdził lokalny ornitolog i pracownik Parku – Tar Janos.
● Pierwsze co się rzuca w oczy to ogromne ilości ptaków, dlatego trudno osiągnąć zamierzony punkt docelowy bez ciągłego zatrzymywania. Zaskoczył nas też ciągły ruch na niebie. W przestrzeni powietrznej królują wcale nierzadkie orły cesarskie.
● Zachwyciła nas niesamowita przestrzeń i rozległa powierzchnia Parku Hortobagy, który jest prawie osiem razy większy od Poleskiego PN. Dużo rozlewisk i oczek wodnych. Europejska Delta Okawango 🙂
● W całym Parku jest bardzo dużo miejsc do żerowania dla różnych grup ptaków (wodne, krukowate, szponiaste, siewkowe, szpaki i inne). Wielkoobszarowa gospodarka rolna wciąż ma się tu dobrze.
Wypasane są głównie krowy i owce, czasem kozy. Konie są także, ale już nie w ilościach, które pamiętam z przeszłości.
● Przekonaliśmy się dlaczego żurawie tak chętnie tu zaglądają! To żurawi raj, gdzie łatwo o pożywienie na rozległej puszcie i bezpieczeństwo w nocy na noclegowiskach, w obrębie olbrzymich stawów rybnych.
A tutaj zobaczcie naprędce złożony przez Kamila S. film, z cudownymi zdjęciami żurawi z drona. Pięknym bonusem były dumne dropie, pokazane na końcu.

Australia 2023/24

Na przełomie roku przeżywam przygodę australijską. Dość regularnie opowiadam o tym na swoim profilu facebookowym, gdzie zapraszam do śledzenia. Już widzę, że nie uda mi się niestety podjąć tematu badań ornitologicznych. Awifauna jest tu dobrze rozpoznana i musiałby się chyba zdarzyć cud, bym rzeczywiście coś cennego znalazł, co byłoby warte większego nakładu pracy. Dlatego skupiam się na poznaniu przyrody i regularnie wrzucam obserwacje do eBird a także silniej zacząłem wykorzystywać iNaturalist, gdzie wprowadzam spotkania z organizmy innymi niż ptaki. Gromadzę też nagrania audio i filmy, ale to uporządkować będę mógł dopiero po powrocie.  Przyznam, że mam dużą frajdę z samodzielnego szukania i rozpoznawania gatunków i ich głosów. Z ptaków, które obiecałem sobie zobaczyć, został jeden, może dwa. Ale nie powiem jakie, by nie zapeszać. Jest wciąż szansa, bo przede mną jeszcze miesiąc pobytu.

Wyprawa w poszukiwaniu błotniaków zbożowych. Rosja, Karelia 5-14 VII 2019

Galeria zdjęć z wyprawy  oraz Karelia na fb

Moja pierwsza wyprawa do Rosji i piąta już w obszar tundry. Penetrowaliśmy głównie teren wschodniej części Morza Białego (Kalgalagsza), ale też okolice Pietrozawodska. Cel był jeden – poszukiwanie lęgu samicy błotniaka zbożowego, Circus cyaneus, którą Tomaš wyposażył w nadajnik na zimowisku w Czechach 2 lata temu. Wiosną 2018 poleciała ona nad południowy brzeg Morza Białego, gdzie z pewnością nie gniazdowała. Kolejną zimę spędziła na Morawach a na okres rozrodu w 2019 r. za cel obrała sobie Karelię właśnie. Tomáš zamarzył sobie, aby zobaczyć jej gniazdo: odczyty były z lasów a na zimowisku ptak nocował na drzewach, zatem zachodziło podejrzenie, że możemy mieć do czynienia z gniazdem nadrzewnym (jedyne przypadki znane z N Irlandii). Po drugie był pomysł, by założyć nadajniki młodym. Lokalny ornitolog nie wierzył w gniazdowanie zbożowych w tych lasach. Do Karelii wyruszyliśmy we trzech, razem z Davidem Horalem z Moraw. Samolot do Petersburga i stamtąd już dzień jazdy wynajętym samochodem. Zakotwiczyliśmy się w wiosce Engoziero, u sympatycznego Koli. Finalnie poszczęściło się nam. Znaleźliśmy jej gniazdo z pisklakami w lesie. Pisklęta były jednak za małe na plecaczki. To przykład jak w nauce może być też ważna wiara. W drodze powrotnej penetrowaliśmy jeszcze miejsca, gdzie samica przebywała rok wcześniej oraz szukaliśmy najdalej na północ wysuniętych stanowisk orlików krzykliwych.

Uczestnicy: Tomaš, David, ja oraz nasi przewodnicy, czyli Wasilij i Elena

V 2015, Szwajcaria…, by pobyć z przyjaciółmi na łonie przyrody. Romantycznie 🙂

Wyjazd na zaproszenie kumpla ze szkoły średniej – Jacka. Oprócz jego znajomych z Nysy byli również nasi wspólni przyjaciele z Technikum Leśnego: Piotrek i Mariusz. Krótko a intensywnie. Zadekowaliśmy się w bacówce na wys. 1500 m n.p.m., którą udostępnił nam Jacka kolega – rolnik i hodowca. Woda ze strumienia, światło z panela słonecznego, nocleg w śpiworach na strychu, kominek… Wszędobylską mgłę próbowaliśmy przepłoszyć gitarą i ogniskiem, ale udało się to dopiero w dniu wyjazdu. Pewnie z tego powodu tak się nie spieszyło nam do domu. Kilku fajnych przedstawicieli przyrody alpejskiej udało się podpatrzeć, jak choćby siwerniaki, orły przednie, kozice, świstaki czy salamandrę czarną (Salamandra atra). Jeszcze raz dzięki Jacek za fajną wyprawę!

1 – 15 II 2015. wyprawa typowo birdwatcherska

Galeria wyprawy

Organizatorem naszej wyprawy była firma 'Birding S. Lanka Travels’ reprezentowana na miejscu przez świetnego przewodnika, przyrodnika i biologa Ashoka Jayarathna. Miejsca, które odwiedziliśmy, a które pozostawiły szczególnie silne wrażenia, to np. Park Narodowy Yala z rekordowym zagęszczeniem lampartów w skali światowej, w 2004 nawiedzony przez falę tsunami wysoką na 6m. Nad krajobrazem górowały tam izolowane skały metamorficzne formą przywołujące na myśl wędrujące słonie. Las deszczowy Singharaja wydał mi się z kolei wyjątkowo baśniowy. Poruszaliśmy się po nim w skupieniu, bez słowa, niemalże jak po jakiejś strzelistej świątyni. Ogromny niedosyt czuliśmy po wizycie w PN Udawalawe. Park, jak można było odczuć po zbyt krótkiej wizycie, zaoferować może przyrodnikowi sporo pięknych chwil.

Ogólnie zanotowaliśmy 240 gatunków ptaków. Świetny wynik jak sądzę. Szczególnie cieszyliśmy się z każdego spotkania z endemitami, gdyż jeśli nie planujesz wrócić na wyspę, nie zobaczysz ich w naturze już nigdy. Takich gatunków-rarytasów widzieliśmy 33. Ich spis poniżej. Kilka robiło wyjątkowe wrażenie, szczególnie jeśli chodzi o zestaw kolorów czy zachowanie, jak choćby wszędobylska papuga – zwisogłówka złotawa, barwna kitta ozdobna, bilbil żółtouchy z delikatnymi ornamentami czy dziwogon wstęgopióry pojawiający się i znikający jak leśny duszek. Mój umysł nie były przygotowany na spotkania z takimi dziwoptakami, jakim okazał się choćby zimorodek orientalny (Ceyx erithaca), któego zobaczyliśmy na stoku w lesie tropikalnym, ogromny łowiec niebieskoskrzydły (Pelargopsis capensis), którego angielska nazwa Stork-billed Kingfisher dużo lepiej oddaje jego wygląd, czy przepiękna muchołówka rajska (Terpsiphone paradisi) z powiewającym, przydługawym ogonem, a już jak zjawa nie z tej ziemi wydawał się być gębal cejloński (Batrachostomus moniliger) wysiadujący jaja w rozwidleniu gałęzi. Największym rarytasem był zapewne syczek cejloński, gatunek wykryty i opisany w tym wieku, dziwna sowa o długich palcach, dzień spędzająca nisko, w gęstym podszyciu. Równie piękna była sóweczka cejlońska. Jak zresztą każda sóweczka. Zawsze miło jest zobaczyć gatunek z rodzaju, którego nigdy się nie spotkało, dlatego szczególnie cieszyłem się z ketupy bosonogiej (Ketupa zeylonensis), która uraczyła nas obojętnym spojrzeniem. Gdyby to była gruba ryba, a nie stado ornitologów, pewnie szerzej otworzyłaby powieki.
No ale nie tylko ptakami przyroda Sri Lanki żyje. Mnie szczególnie urzekły spotkania z lampartem, słoniami, mangustami, kilkoma gatunkami małp, waranami, jaszczurkami, wielkimi wiewiórkami a nawet mantą, która przepłynęła pod burtą naszego statku w czasie rejsu na wieloryby k. m. Tissa.

Towarzysze: Marek Kołodziejczyk, Marcin Polak, Tadeusz Stawarczyk, Marcin Sołowiej, Marcin Sidelnik, Tomasz Kłys, Ewa
Trasa: Colombo – Kitulgala Rain Forest – Sinharaja Forest Reserve – Weligama – Tissa – Yala NP – Bundala NP – Udawalawe NP – Nuwara Eliya – Horton Plains – Victoria Park – Kandy – Colombo

Gatunki endemiczne widziane przez naszą ekipę:

Galloperdix bicalcarata – kuropatwiak cejloński
Gallus lafayetiii – kur cejloński
Columba torringtoniae – gołąb liliowy
Treron pompadora – treron żółtolicy
Loriculus beryllinus – zwisogłówka złotawa
Psittacula calthropae – aleksandretta zielonoszyja
Centropus chlororhynchos – kukal jasnodzioby
Phaenicophaeus pyrrhocephalus – kukuła białobrzucha
Otus thilohoffmanni – syczek cejloński
Glaucidium castanotum – sóweczka cejlońska
Ocyceros gingalensis – dzioborożec cejloński
Megalaima (Psilopogon) flavifrons – pstrogłów żółtoczelny
Megalaima (Psilopogon) rubricapillus – pstrogłów czerwonoczelny
Chrysocolaptes stricklandi – sułtan szkarłatny
Tephrodornis affinis – kruczodzierzb krótkosterny
Dicrurus lophorinus – dziwogon wstęgopióry
Urocissa ornata – kitta ozdobna
Pycnonotus melanicterus – bilbil czarnoczuby
Pycnonotus penicillatus – bilbil żółtouchy
Cecropis hyperythra – jaskółka cejlońska
Elaphrornis palliseri – dąbczak
Pomatorhinus melanurus – łączniak cejloński
Pellorneum fuscocapillus – dżunglak cynamonowy
Turdoides rufescens – tymal cejloński
Garrulax cinereifrons – sójkowiec szaroczelny
Zosterops ceylonensis – szlarnik cejloński
Gracula ptilogenys – gwarek cejloński
Sturnornis albofrontatus – szpak białolicy
Myophonus blighi – gwizdokos cejloński
Geokichla (Zoothera) spiloptera – drozdaczek plamoskrzydły
Zoothera imbricata – drozdoń cejloński
Eumyias sordidus – modrówka cejlońska
Dicaeum vincens – kwiatówka białogardła

XI-XII 2009. Prowincja Napo, Yanayacu k. m. Cosanga

Przed kolejnym etapem krótki pobyt w stolicy Ekwadoru – Quito. Potem dwa miesiące spędziłem w stacji badawczej Yanayacu na wys. 2100 m n.p.m, w lasach mgłowych na wschodnich stokach Andów. Przez pierwszy miesiąc razem z prof. A. Dyrczem, potem już sam. Gros czasu spędzałem na badaniu kilku gatunków ptaków w górach wokół stacji. Jedynie dwa razy wybrałem się w niższe partie.

Oprócz tego, że uczyłem się rozpoznawać tutejszą awifaunę, moja aktywność skupiała się na inwentaryzacji sów. Skoncentrowałem się na badaniach zagęszczeń i rozmieszczenia puszczyka tygrysiego (Strix albitarsis). Niestety w momencie, gdy opuszczałem Ekwador, gatunek ten prawdopodobnie zaczął lęgi. Nie było to do przewidzenia. Nikt do tego momentu nie znalazł gniazda. Oprócz tego z prof. A. Dyrczem prowadziliśmy obserwacje przy gnieździe drozdka szarogrzbietego (Catharus fuscater) oraz kolibra elfika wstęgoszyjego (Coeligena torquata).
Ciekawsze obserwacje:
Syczek torpikalny (Otus choliba) – kilka odzywających się ptaków oraz samiec karmiący młodego w niższych położeniach przy rz. Cosanga.
Oprócz tego wiele ciekawych gniazd, w tym niektóre z nich po raz pierwszy dla nauki sfotografowane: zbrojówka (Merganetta armata), drozdek szarogrzbiety (Catharus fuscater), drzewiarz górski (Lepidocolaptes lacrymiger), liściarczyk (Premnornis guttuliger), lelkowiec lirosterny (Uropsalis lyra), skalikurek andyjski (Rupicola peruvianus), piwik szary (Contopus fumigatus).

Fotorelacja w galerii

    1.  1998 (15–25.08.)  – wycieczka Eco-tour
    2.  2005 (7 – 16.01.) – poszukiwanie miejsc zimowania sterniczki
    3.  2005 (7 – 12.06.) – wycieczka z PN Gór Stołowych
    4.  2006 (30.07. – 7.08.) – liczenie orlików
    5.  2007 (3 – 12.06.) – inwentaryzacja Natura 2000

Zdjęcia z wypraw w Galerii

  1. Delta Dunaju – Istria nad M. Czarnym – Wzgórza Babadag

Moja pierwsza i pewnie ostatnia wycieczka autokarowa na ptaki. Z nieistniejącego już Bird-Service od niemniej słynnej „Kaczki”, pod okiem Przemka Kunysza (spisał się na trójczynę niestety). Generalnie jednak bardzo udana także ze względu na świetne towarzystwo. Niestety tylko spoza szybki oglądnęliśmy po drodze Hortobagy, bo nie były w planie wycieczki. Noclegi w namiotach. Desperacja, by wstawać o wschodzie słońca opłaciła się i zwykle gdy wracałem z terenu pozdrawiałem tych, którzy się w teren udawali. Siłą rzeczy widywali dużo mniej, bo ptaki chowały się przed upałem. Miejsce, gdzie spędziliśmy gro czasu, czyli Istria, to cudowne miejsce. Nie oferowała nic prócz pola namiotowego i Muzeum Archeologicznego. Ale nam w to graj 🙂

Ciekawsze obserwacje:
Wróbel hiszpański (Passer hispanica) – kolonie
Pelikan różowy (Pelicanus onocrotalus) – stada dochodzące do 160 os.
Pelikan kędzierzawy (Pelicanus crispus) – dużo mniej liczny, kilka spotkań
Rybitwa krótkodzioba (Gelochidon nilotica) – kolonie
Rybitwa białowąsa (Chlidonias hybridus) – najpospolitsza z rybitw. Obserwowałem również albinotycznego osobnika
Ibis kasztanowaty (Plegadis falcinellus) – grupy po 1-6 os.
Kurhannik (Buteo rufinus) – 1 przelatujący
Czapla purpurowa (Ardea purpurea) – po 1-3 os (w sumie 19)
Rybitwa czubata (Sterna sandvicensis) – 2 os.
Kormoran mały (Pharacrocoras pygmeus) – pojedyncze osobniki
Sikora żałobna (Parus lugubris) – 2 ptaki na G. Babadag
Krogulec krótkonogi (Accipiter brevipes) – 3 os. w locie.

2. Mangalia – jez. Techirghiol – jez. Sinoe (nad brzegiem M. Czarnego k. m. Konstanca i Corbu nad M. Czarnym) – Sinaia

Z: Tomaš Bélka, David Horal, Pavel Štepanek, Slavek Kloubec.

Głównym celem naszej wyprawy była obserwacja miejsc zimowania sterniczki (Oxyura leucocephala). Niestety, lokalizacja tych miejsc uzależniona jest od warunków atmosferycznych panujących o tej porze roku. Zima 2005 niestety była na południu mroźna, dlatego gro ptaków spędzało ją dalej na południu, po bułgarskiej stronie świata. Ku naszemu żalowi nie wpuszczono nas tam ze względów formalnych (pożyczone auto).
Jeden z ciekawszych momentów zdarzył się nam 13 stycznia. To wg kalendarza juliańskiego Nowy Rok w tradycji prawosławia. Nie obchodzą go zbyt hucznie, tym niemniej na brzegu Dunaju załapaliśmy się na poczęstunek, wiśniówkę i potańcówkę z Lipkami, którzy żyją tu z rybactwa. Było naprawdę wesoło.
Z notesu (13.01). „Piździ, piździ i jeszcze raz piździ. Dziś głównie ornithology a’la american (czyli blisko auta). Dwa piwa i do wyra w hotelu o 2. Na dobranoc jakaś psychodeliczna muzyka rumuńska…”

Ciekawsze obserwacje:
Gęś białoczelna (Anser albifrons) – ok. 12 tys. os.
Błotniak zbożowy (Circus cyaneus) – kilka zimujących ptaków.
Kormoran mały (Pharacrocorax pygmeus) – w sumie kilkaset ptaków.
Uszatka (Asio otus) – para tokująca na obrzeżach Corbu.
Bielaczek (Mergus albellus) – 1 para.
Kalandra szara (Melanocorypha calandra) – ok. 150 os. żerujących na polu
Bernikla rdzawoszyja (Branta ruficollis) – dwa stada po 13 i 40 os. oraz 1 os. w stadzie gęsi biało czelnych na granicy Węgiersko/ Słowackiej (jedna z pierwszych obserwacji na Słowacji).
Rybitwa krótkodzioba (Gelochidon nilotica) – 2 os.
Kląskawka (Saxicolia torquata) – 1 para.
Kurhannik (Buteo rufinus) – 1 os.

3. Park Narodowy Aggteleki (HU) – Tokaj – Satu Mare – PN Calimani – Bukowina

No cóż. To głównie zwiedzanie, jak to na wycieczce z firmy. Ale wędrówki po monastyrach (piękny Humor) i Wesołym Cmentarzu (nagrobki będące dziełem sztuki z zabawnymi historiami o pochowanych) na szczęście nie zatarła w pamięci podobno najlepsza tu śliwowica (cuika).

Z notesu: nagrobek Marka (w nawiązaniu do nagrobków Wesołego Cmentarza… a Marek hoduje pszczoły):
Miałem pięć pni, od zaledwie dwóch dni, gdy królowej bodygardy pogryzły mnie nie na żarty. Spuchł mi cały zad, nie pomógł okład, ani czosnek do rosołu, teraz wącham kwiatki z dołu„.

4. Hortobagy (Hu) – Kluż-Napoka (Ro) – Oradea – Târgu Mureş – Ploeszti – Buzău – Râmnicu Sărat – Brasov – Hortobagy

Z: Tomaš Bélka, Zdenék Vermouzek, Petr Šaj. W Rumunii dołączyli do nas ornitolodzy z Grupy Milvus: Atilla Kecskes, Szilard Daroci, Marton Kelemen.

Wyprawa miała na celu liczenie orlików (Aquila pomarina) w losowo wybranych kwadratach, celem oszacowania zagęszczeń, a w konsekwencji liczebności orlika w Rumunii. Jak się okazało Transylwania nie stoi orlikiem, który jest tu rzadki. Kilka miejsc było naprawdę wyjątkowych. Wśród nich m. Buzău, obok którego zalegały wulkany błotne (Paclele Mari), sięgające w głąb ziemi na 3 km. Krajobraz iście księżycowy. Drugim, mocnym akcentem była wizyta w PN Cheile Bicazului przez który prowadzi droga przez najgłębszy wąwóz w Europie – Piekielny Przesmyk, którego ściany wznoszą się na wysokość 800 m!

Ciekawsze obserwacje:
Liczne w tym czasie były kraski, kobczyki (kolonie), kraski, dudki. Po drodze widzieliśmy też wiele pójdziek i dzierzb czarnoczelnych.
Syczek (Otus scops) – 3 odzywające samce towarzyszyły nam w nocy k. m. Scortoasa
Gadożer (Circaetus gallicus) – 1 krążący k. Buzău
Orzełek włochaty (Hiriaetus pennatus) – 2 os. odm. jasnej
Pomurnik (Tichodroma muraria) – 1 na ścianach Piekielnego Przesmyku

5. Hortobagy (Hu) – Târgu Mureş – Karpaty Wschodnie: Przełęcz Przysłup (1416 m, rozdziela Alpy Rodniańskie od Karpat Marmaroskich) – G. Rodnei – G. Gutai – jez. Maja Mare

Z: Tomaš Bélka, Zdenék Vermouzek + ornitolodzy z Grupy Milvus, w tym Atilla Kecskes, Szilard Daroci oraz Bobi i Gertrud.

Podobnie jak w ub. roku pojechaliśmy do Rumunii w ramach pomocy dla Grupy Milvus, tym razem szukając miejsc wartych ochrony w ramach sieci Natura 2000. Podczas tej wyprawy było mniej przemieszczania się i więcej chodzenia po górach. To je ono. Uwieńczone sukcesem były poszukiwania świergotka łąkowego (tu bardzo rzadki) oraz cietrzewia. Widoki zapierające dech w piersiach. Na Przełęczy Przysłup, gdzie spaliśmy, w nocy dopadła nas temperatura poniżej zera i rano.

Ciekawsze obserwacje:
Syczek (Otus scops) – 1 terytorialny samiec
Gadożer (Circaetus gallicus) – w G. Gutai
W górach: sóweczka (1 stanowisko) i po kilka stanowisk jarząbka, dzięcioła białogrzbietego, muchołówki małej i białoszyjej. Bardzo liczne były siwerniaki w wyższych, a gąsiorki w niższych położeniach górskich.

Zdjęcia z wypraw w Galerii

Śledź mnie na: facebookistagram
albo ja będę śledził Ciebie!