Co w terenie piszczy?
Co w terenie piszczy?
Na Lubelszczyźnie szukaliśmy gniazd żurawi, z czego zebrał się całkiem ciekawy materiał do jesiennej obróbki. Odwiedziliśmy z Marcinem i Markiem naszą Polesię pod Chełmem, samicę która od roku lata po Europie z naszym nadajnikiem. Była w stadzie ponad 30 żurawi na łące, ale akurat gdy je wypatrzyliśmy postanowiły przemieścić się na odległy zbiornik (marne zdjęcie poniżej). Widać, że młoda, ale szatę ma bardziej dojrzałą niż niektóre towarzyszące jej młodziaki. Wiosna w Sobiborze również zaowocowała paroma, fajnymi znaleziskami, w tym pierwszym gniazdem puszczyka mszarnego (mam zatem komplet gniazd lęgowych gatunków sów krajowych rozkładzie), ale już powoli się stamtąd wycofujemy. Aż dziwne, że do tej pory nie utworzono W Lasach Sobiborskich obszaru Natura 2000. Lubelski RDOŚ do odważnych nie należy i wygląda na to, że ulegają presji leśno/ekonomicznej. Może w końcu kiedyś uda się tu zablokować prace leśne w sezonie, gdzie nagminnie usuwane są drzewa z lęgami ptaków. Zresztą tak jest wszędzie, nawet w parkach narodowych. W Górach Stołowych pomagam przy realizacji filmu o dzięciołach świata („Hole story”), którą kręci ekipa z USA. Miło obserwować profesjonalistów przy pracy i cieszę się, że część tej obiecującej produkcji powstaje właśnie u nas. W tym roku znów włochatki lęgną się w świerkach (dawniej w dziuplach dzięcioła czarnego w bukach) a na modrzewiu udało mi się wypatrzeć pierwsze w historii dla tego obszaru gniazdo kruka umieszczone na drzewie (wszystkie dotychczas były na skałach).
Uczestniczę też w ciekawym projekcie inwentaryzacji sóweczki w północnej Wielkopolsce, w części Puszczy Noteckiej. Kiedyś przemierzałem ją na obozie wędrownym w podstawówce, potem już na studiach z plecakiem całą od zachodu na wschód. Pamiętam jak szukaliśmy miejsca na nocleg w spalonych wówczas lasach i wypalone mrowiska wyglądające jak leje po bombach. Puszcza brzmi dumnie i raczej nie pasuje do tego miejsca, no ale to oczywiście nazwa historyczna i trudno z tym dyskutować. Sóweczki są, niestety jak na lekarstwo, ale może przy drugiej kontroli jakieś się jeszcze ujawnią. Jednak na zdrowy rozsądek: czy chodzi o to, by było ich wiele, czy żeby się przekonać czy są i dlaczego akurat tyle a nie więcej czy mniej? No i co należy zrobić, by było im tu dobrze.
Póki co w ruch poszedł rower i sprzęt wspinaczkowy. Kajak czeka na stopę wody pod kilem 🙂