Wyprawa trekingowo-przyrodnicza do N. Zelandii: 14 I – 3 II 2018
Wyprawa trekingowo-przyrodnicza do N. Zelandii: 14 I – 3 II 2018
Może być to wyprawa marzeń, ale wolę o tym tak nie myśleć, bo znaczyłoby to, że lepiej już nie będzie. A było rzeczywiście wyjątkowo i nie ma się co dziwić, że jest to kierunek oczekiwany przez każdego. Chyba najbardziej jednak przez przyrodników. Kręciliśmy się po obu wyspach, dłuższe wyprawy robiąc jednak po mniej ludnej wyspie południowej. W samym Aukland polecam bardzo muzeum opowiadające po prostu o N. Zelandii – Tāmaki Paenga Hira. Z pewnością warto zobaczyć las z drzewaim kauri Tane Mahuta, gajzery Waiotapu (albo Wai-O-Tapu), wygasłe wulkany Tongariro Alpine Crossing (trzeba trafić na pogodę, nam się to udało średnio, ale i tak nie było źle), Wąwóz i wodospa Huka czy jaskinię Waipu. Na wyspie południowej miejsc wartych odwiedzenia jest znacznie więcej. Trzeba po prostu nastawić się na chodzenie, nie jeżdżenie (choć aby iść trzeba też dojechać). Im dalej tym lepiej. Must see to z pewnością Aoraki i Arthur’s Pass (piękny szlak wzdłuż rzeki), Hooker Valley, no i jak dla mnie najpiękniejszą trasą jaką pokonaliśmy był szlak w PN Abel Tasman wzdłuż wybrzeży Morza Tasmana. Oprócz zdjęć w galerii można też posłuchać głosów niektórych gatunków, które umieściłem na moim kanale xeno-canto.
Relację potraktowałem pobieżnie, bo nie uważam się za znawcę tego miejsca. Za to gorąco zachęcam do odwiedzenia blogu podróżniczego Kuby i Pauli, moich towarzyszy wędrówek, gdzie o Nowej Zelandii jest znacznie więcej i bogaciej (w końcu tam pomieszkiwali). No i oczywiście nie tylko o tym miejscu. O Nowej Zelandii opowiadam również w czasie spotkań na które jestem zapraszany, na bazie prezentacji „Manu znaczy ptak, czyli Nowa Zelandia okiem przyrodnika”.