Wszyscy zachwycamy się licznymi zdjęciami sóweczek, udostępnianymi przez fotografów. Jest wiosna, a hormony ptakom buzują. Nic prostszego, jak pójść do lasu i udawać konkurenta o terytorium, najlepiej tak, żeby ptak siadł na gałęzi obok.
Na większości zdjęć bardzo rzadko można oglądać sóweczki zrelaksowane. Z reguły przypominają tę z rysunku Marka: sowa kuli się w sobie, ma nastroszone pióra, głowa jest pochylona i spłaszczona, widać więcej bieli w upierzeniu, pióra na grzbiecie są napuszone, nieregularne, zaś ogon ptak podciąga pod siebie i rozkłada w wachlarz, tak, że wszystkie 5-6 białych pasów przyjmuje kształt łuku. Niepokój widać nawet w oczach, które są mocno rozszerzone. Ptak też nierzadko nieco bardziej się prostuje niż ten na rysunku, wtedy prostokątna głowa jest jeszcze bardziej eksponowana, kiedy w okolicach szyi pojawia się lekkie przewężenie.
Sprawdzam w bazie i widzę, że w swoich zbiorach mam prawie 7 tys. zdjęć sóweczki. Nie tylko samych ptaków, ale z pewnością 4–5 tys. to sowy w różnych pozach i sytuacjach. I nie mam wśród nich „telewizora”, jak potocznie mówimy w gronie sowiarzy o sóweczkach, wyglądających jak w opisie powyżej. Dziwne, prawda? Zważywszy że, jak kilka lat temu policzyłem na jednym z portali fotograficznych, na prawie 300 udostępnionych zdjęć 70–80% z nich przedstawiało bez wątpienia wabione ptaki. No właśnie. Chciałbym, żebyśmy rozróżnili dwa pojęcia, które używane są zamiennie, co z pewnością ułatwi nam porozumiewanie i zrozumienie:
- wabienie głosem (wabienie) – czyli odtwarzanie głosu ptaka tak, by podleciał do człowieka jak najbliżej. Najczęściej w tym celu używa się głośników, a ptakiem wabionym jest terytorialny samiec;
- stymulacja głosowa (stymulacja) – i tu odtwarza się głos terytorialnego samca, którego nie widzimy ani nie słyszymy. Celem jest stwierdzenie jego obecności, zaś w momencie wykrycia wabienie przerywa się.
Wabienie używane jest zwykle przez fotografów przyrody, birdwatcherów i w innych przypadkach, gdy celem jest spojrzenie ptakowi w oczy z bliska, sfotografowanie go, sfilmowanie. Ptak, który już się zbliży, słyszy głos innej sóweczki, ale wciąż jej nie dostrzega. Poza wskazuje, że jest w ciągłym stresie, przygotowany na atak z każdej strony. Przestaje się też odzywać, koncentrując się na nasłuchu.
Stymulacja wykorzystywana jest w przypadku inwentaryzacji i monitoringu ptaków, dzięki czemu podnosi się ich wykrywalność, a ptak, który się odezwie, najczęściej nie jest nawet widziany. Metoda zalecana w wytycznych, gdy celem jest ustalenie liczebności czy zagęszczeń na powierzchniach badawczych. W tym przypadku sowy nie przybierają pozy tej z rysunku powyżej, a po kilku minutach milkną i wracają do porzuconych czynności.
O co ten szum? Jak pokazują niezależne obserwacje, takie sytuacje mogą być bardzo niebezpieczne dla sóweczek. Badania w Górach Stołowych (tutaj link do artykułu, zaś na samym końcu tego tekstu wersja polska dyskusji o tym zjawisku*) wykazały, że samica broni swoich młodych, ale też spiżarni (miejsc składowania nadmiaru zdobyczy) przed ewentualnymi rabusiami i jest wyjątkowo agresywna wobec wiewiórek, sójek, dzięciołów, ale też w stosunku do swojego partnera. Podwyższony poziom agresji sprawia, że również w ośrodkach rehabilitacji w sezonie lęgowym sóweczki nie powinny przebywać w jednej klatce, gdyż nierzadko dochodzi tam do przypadków zabicia samca przez większą samicę. Ponadto, co oczywiste, ptaki są odciągane od normalnych czynności, a skupianie się na wirtualnym zagrożeniu czyni je bardziej podatnymi na nieoczekiwany atak drapieżnika, np. jastrzębia czy puszczyka.
Mam nadzieję, że z większym dystansem i krytyką będziemy patrzeć na zdjęcia tej sowy i że da to też do myślenia fotografom wybierającym się „na sowy” z głośnikiem. Wierzę, że coraz rzadziej będziemy oglądać zdjęcia i filmy sóweczek z prostokątnymi głowami, aż w końcu znikną na dobre. Akurat w przypadku sóweczek mamy wiedzę dotyczącą szkód, jakie może wyrządzić wabienie. W przypadku wielu innych gatunków nagminnie wabionych, wciąż nie wiemy dokładnie, jak może ono na nie oddziaływać. Wiemy z pewnością, że nie jest to obojętne.
—
Wpis może być jeszcze edytowany i odpowiedzi, w razie jakiejkolwiek polemiki, będę umieszczać poniżej.
- krytyka wabienia sóweczek w celu ich sfotografowania nie jest hejtem! Podobnie jak pośród naukowców, również fotografowie wypracowali własne normy etyczne, których powinni się trzymać. Nieetyczne postawy powinny być wytykane nie tylko w obrębie własnych grup, ale przez każdą inną osobę spoza niej. Nie ganię, że wabienie było do jakiegoś czasu szeroko stosowaną metodą wobec sóweczki. Przykre jest jednak to, że takie fotografie pojawiają się dalej, pomimo wiedzy, którą w międzyczasie zdobyliśmy na temat negatywnego wpływu wabienia. Liczę w tej materii wiele na moderatorów stron, gdzie się pojawiają, skąd też powinny być usuwane.
- tu można zobaczyć jak może zmieniać się sylwetka ptaka, który reaguje na przelatującego drapieżnika
*poniżej – cytat (po polsku) z pracy (oryginalnie po angielsku): Mikusek R. 2019. The role of caches in the Eurasian Pygmy Owl Glaucidium passerinum during the breeding season. Ornis Polonica. 60: 1–15. (tutaj z kolei film ilustrujący to zachowanie – złożenie ofiary w spiżarni przez samca).
Następstwem różnicy wielkości u sóweczki (RSD) jest dominacja samicy wyrażana m.in. przez agresję w stosunku do partnera (Schönn 1980). Dobitnie pokazuje to przypadek par ptaków trzymanych w wolierach, gdzie często dochodzi nawet do śmierci samców spowodowanych atakami samic (Mebs & Scherzinger 2000). Wysoki poziom agresji samic sóweczki może wynikać z konieczności obrony gniazda i zgromadzonych zasobów. Może być to też jedną z przyczyn niskich strat w lęgach (Mikusek 2001). Aktywna obrona spiżarni przed konkurentami o pokarm występuje m.in. u dzięciołów Picidae i dzierzb Lanidae (np. Cade 1967, Moskovits 1978). Zjawisko RSD u sóweczki tłumaczone jest w literaturze następującymi hipotezami związanym z pokarmem: a) obroną młodych przed samcami, które przejawiają skłonności kanibalistyczne (np. Earhart i Johnson 1970); b) zmuszaniem samca przez samicę do efektywniejszego zdobywania pokarmu (Schönn 1976; Lundberg 1986); c) obroną terytorium łowieckiego samicy (inaczej hipoteza relacji pokarmowych – Lundberg 1986). Pierwsza z hipotez mówiąca o niebezpieczeństwie grożącym pisklętom ze strony samca nie znajduje potwierdzenia w niniejszych obserwacjach, gdyż wielokrotnie widziano samce zaglądające do dziupli lub wchodzące do jej wnętrza w okresie pisklęcym, nierzadko z pokarmem, gdy samica przebywała wewnątrz. Dwukrotnie też samiec odwiedził dziuple z młodymi w obecności obserwującej go samicy, zaś aż siedmiokrotnie z pokarmem w czasie długiej absencji partnerki, bez szkody dla lęgu. Kolejne dwie hipotezy są trudne do zweryfikowania. Nie obserwowałem jednak nigdy obu partnerów polujących blisko siebie, co może przemawiać za trzecią z teorii. Mimo to dwukrotnie zanotowałem przypadki schwytania ofiar przez samca przy dziupli lęgowej, w tym raz w obecności obserwującej to zdarzenie samicy. Zjawisko silnej agresji samicy sóweczki przy gnieździe można tłumaczyć w kontekście obrony przed kleptopasożytnictwem, co sugerują silne reakcje samic na obecność w pobliżu dziupli/spiżarni dzięcioła dużego Dendrocopos major, a także sójki, orzechówki Nucifraga caryocatactes i wiewiórki (R. Mikusek – dane niepubl.). O unikaniu kleptopasożytnictwa pokarmowego może świadczyć również charakterystyczna postawa sóweczki kładącej ofiarę w spiżarni, kiedy to rozkłada i lekko opuszcza skrzydła. Takie zachowanie znane jest m.in. wśród ptaków szponiastych i niektórych sów, np. puchacza śnieżnego Bubo scandiacus i określane jest jako ochrona zdobyczy przed wzrokiem konkurentów o pokarm (ang. mantling display; np. Cramp & Simmons 1985). Jedna obserwacja dotyczyła bezpośrednio ataku samicy na samca w chwili, gdy ten próbował pobrać ze spiżarni ofiarę złożoną tam chwilę wcześniej przez samicę. Przypuszczalnie agresja samicy wobec samca może wzrastać w okresach niedoboru pokarmu i w miejscach nagromadzenia ofiar w spiżarniach. Zjawisko obrony spiżarni przez sowy jest słabo udokumentowane w literaturze. Tym tłumaczy się między innymi fakt regularnego przysiadywania włochatki Aegolius funereus w sąsiedztwie zgromadzonych zimą zasobów (Hayward & Hayward 1993).