Obóz ornitologiczny na Buce – X 2020
Obóz ornitologiczny na Buce – X 2020
Na krótko zawiało mnie znów na Bukę. Tym razem była to misja ratunkowa, gdyż trzeba było łatać załoganckie dziury. Kierowniczyła Hania, bo trzeba podkreślić, że na Buce rządzą kobiety. Wolałbym nie wiedzieć jakie są następstwa dla tych, którzy tego porządku nie uznają. Raczej nie zetknąłem się w życiu z kiepskim obozem. A jeśli policzyłem dobrze, to był mój 25 z kolei. Sporo. Był to kiedyś mój sposób na spędzanie wakacji a potem też jesieni. Buka jest o tyle inna, że tu ptaki łapią się równo. Obchód dawniej suchy jest teraz mokry – i odwrotnie. Obecnie przybrały robocze nazwy lewy i prawy albo też duży i mały. Zależnie od załoganta. Zdecydowałem się jak zwykle również na kontrole nocne z obchodami co 2h. Schwytały się 3 uszatki. No i chyba zaliczyłem mój najgorszy obchód w życiu, czyli ostatni, godzinę po zachodzie słońca, gdy musiałem wyplątać z drozdówek i drapolówek 8 drozdów, tj. kwiczoły, kosy i śpiewaka. A każdy z nich zaplątany niemiłosiernie. Musiały tam wisieć co najmniej godzinę. Przenocowały i rano bez ociągania się złapały wiatr pod skrzydła.